Pierwszą książkę Małgosi Musierowicz przeczytałam, kiedy miałam jakieś 14 lat. To Była “Ida Sierpniowa” zachwyciła mnie i Musierowicz i jej bohaterka Ida. Postanowiłam sobie wtedy, że jeśli tylko zostanę kiedyś mamą, to na pewno moja córka, będzie miała na imię Ida. Udało się 19 lat później…. Dziś Ida ma lat prawie 8 i kiedy niedawno wróciłam do powieści, ze zdziwieniem odkryłam, że imię Ida to nie przypadek.
Od kiedy poznałam rodzeństwo z książek Astrid Lindgren Emila i Idę, nabrałam pewności, że to imię wyjątkowe. Jedna z książek opowiadająca przygody brata i siostry to “Mała Ida też chce psocić” i choć na pierwszy rzut oka strasznie trudno jest być niegrzeczną i trudno wymyślić wyjątkową i oryginalną psotę. Znawca tematu, Emil starszy brat Idy mówi, że “psot się nie wymyśla, one robią się same. A, że to psota, wie się dopiero potem”. Nawet jak już się uda…,niekoniecznie wiemy, że stało się coś złego. Do tego jeszcze trzeba koniecznie dopilnować żeby odpowiedzialność spadła na właściwą osobę.
Oczywiście psoty u dzieci, o których pisze Astrid Lindgren sprzed wielu lat, różnią się znacznie od tego, co dziś wydarza się w naszych domach. Ale postawy i reakcje rodziców już nie różnią się tak bardzo, od tego jak dziś reagujemy na wybryki naszych dzieci, zawsze gotowych coś zbroić. No i ta kara, oczyma wyobraźni widzę jak reagujemy na widok małego chłopca, który zamknięty w drewutni z małym, ostrym nożykiem tworzy coś w kawałku drewna;)
Bardzo lubię świat Astrid Lindgren, odległy i różniący się ogromnie od świata, w którym żyjemy. Lubię, kiedy czytam te opowieści dzieciom i widzę ich ciekawość oraz jednoczesne zdziwienie, baran, drewutnia, kurnik, jajka w krzakach agrestu, czy też staruszka Maja-Borówka, co to ma pomóc przy większym praniu (pewnie popsuła się pralka?).
Książkę polecam, zabawna i mądra. Wydawnictwo Zakamarki!
Recenzja ksiąźki bardzo mnie zaciekawiła. Zapoznam się z nią na pewno.