Trochę mam z tą książką tak, że mi nie idzie…, czytam, odkładam i znów do niej wracam, trwa to już chyba z rok. I znów wróciłam i tym razem nie odpuszczę! Skąd mój opór? trudno jednoznacznie powiedzieć, na pewno nie jest to lektura łatwa, książka ważna, ale i wymagająca, przede wszystkim zmian w nas rodzicach i stąd mój trud i opór pewnie też. Ale jest! przeczytana, pokreślona, oznaczona, teraz muszę tylko, jasno i klarownie napisać, co ja o tym myślę i dlaczego warto po ten tytuł sięgnąć?
Zacznę od końca książki i początku dziecka: RODZICE i tu pozwolę sobie zacytować: “dawniej nie oczekiwano od człowieka, że będzie się rozwijał, ale że będzie się dostosowywał. Gdy zakładano nową rodzinę, jej oczekiwania były zbieżne z oczekiwaniami rodziny w której się wyrosło: żądano poświęcenia. Człowiek miał wyrzec się samego siebie na rzecz innych” obecnie rodzina buduje partnerskie relacje oparte na szacunku, dlatego chcemy się rozwijać, nie dlatego, że inni narzucają nam swoje warunki, ale aby nasi bliscy nie cierpieli, no i żeby byli szczęśliwi…
A co pozwala na ciągły rozwój rodzicielski i osobisty? Jesper Juul uważa, że utrzymanie przyjaźni i intymnej płaszczyzny w związku. A ja się z tymi słowami bardzo zgadzam, na ile rozmawiając z sobą wchodzimy zawsze w rolę matki i ojca, a na ile rozmawiamy z sobą o nas samych…, przecież jesteśmy ludźmi z bagażem własnych doświadczeń, z uczuciami, potrzebami, historiami i marzeniami, które istnieją niezależnie od odgrywanej roli w rodzinie. Zagrożeniem dla małżeństwa jest nieznajomość narzędzi pozwalających na ożywienie związku. Dlatego trzeba koniecznie przypominać sobie i dbać o partnerstwo w związku, o to żeby rozmawiać z sobą jak mężczyzna z kobietą, jak przyjaciele i kochankowie, jak dwie odrębne jednostki!
A wracając do dziecka, to w jaki sposób nabywa ono kompetencji? I co to w ogóle znaczy: kompetentne dziecko? w pierwszej kolejności autor odwołuje się do wartości rodziny i definicji, ja zwróciłam uwagę na ustalenie granic, nie raz już pisałam o granicach i czas zrewidować dotychczasowy pogląd na stawianie granic, nie powiem, że się przy tym upierałam, ale na pewno uważałam, że należy stawiać granice innym, szczególnie dzieciom, bo wtedy rozwijają się w sposób harmonijny i prawidłowy. Odkrywcze jest dla mnie, że i ja i dziecko powinnam i mogę wyznaczyć swoje własne granice i je szanować! Stawianie ograniczeń innym ludziom, jest przejawem chęci sprawowania władzy…
Warto wspomnieć o sprawiedliwości, utwierdzanie się w przekonaniu, że w procesie wychowawczym krytykowanie, i poprawianie dzieci jest konieczne, bo przecież dziecko jest winne! celem takiego wychowania jest nie nasze dziecko, a opinia innych ludzi, na temat zachowania naszych dzieci, kto ma “nieidealne” dziecko ten, wie jak frustrujące jest przebywanie z nim w większym gronie osób i strach, co sobie o mnie, jako matce-rodzicu pomyślą, obserwując zachowanie dziecka.
Cały rozdział poświęcony jest tematowi współdziałania, dzieci są mistrzami współdziałania, uważnie obserwują rodziców i odzwierciedlają nasze uczucia i emocje, które nie zawsze chcemy udostępniać światu. Działa to bez względu na to jakie uczucia i emocje okazujemy: dzieci krytykowane, będą krytykować, wychowywane w domach, gdzie panuje agresja, będą agresywne, dzieci o które się dba, dbają o innych. Współdziałanie łączy się z kolejnym bardzo ważnym rozdziałem na temat integralności, przeczytacie tu jak my rodzice niszczymy integralność naszych dzieci, jak wzrasta liczba rodzin tyranizowanych przez dzieci, dzieje się tak kiedy dzieci otrzymują zbyt wiele tego czego pragną, a za mało tego czego potrzebują, kiedy dziecko zachowuje się w sposób destrukcyjny, cza aspołeczny to zawsze dzieje się tak, dlatego, że naśladuje dorosłych…
Może jeszcze słów kilka o poczuciu własnej wartości i wiary w siebie, to pierwsze wskazuje na to, że czujemy się dobrze sami ze sobą, jesteśmy niezależni, jest podstawą naszego istnienia i przez całe życie ulega przemianom. Natomiast wiara w siebie, jest miarą tego do czego jesteśmy zdolni,odnosi się do rzeczy, które umiemy zrobić i do celów, które możemy osiągnąć. Różnica pomiędzy poczuciem własnej wartości a wiary w siebie, jest istotna: wzmocnienie wiary w siebie nie doprowadzi do zbudowania poczucia własnej wartości…
I z tym Was zostawiam, uważam, że książkę przeczytać trzeba i dobrze mieć ją na własność, bo to wbrew pozorom nie jest lektura łatwa i lekka, wymaga dużego skupienia i gotowości do zmian…
Dobra wiadomość jest taka, że mam dwa egzemplarze do oddania dla chętnych i gotowych rodziców!!! co zrobić, aby książkę otrzymać dam znać zainteresowanym na FB dzieci-śmieci.pl
Twoje kompetentne dziecko, Jesper Juul, wydwanictwo MIND
dzięki uprzejmości pana Dariusza Syski z wydawnictwa MIND
Ooo, będę Twój fp śledził, bo książka mnie trochę zaintrygowała 🙂
Właśnie jestem w środku czytania i wiem, że warto.