Reklamuj co się da…

 

Sama w tę pułapkę wpadam, moje dziewczyny przepadają za Krainą lodu, nie widzę więc nic złego w zakupie kozaków z Anną czy rękawiczek z Elzą, zupełnie się przy tym nie reflektuję, że moje dzieci będą reklamować produkt. One same, oglądając bajki i nachalne reklamy nie raz mówią do mnie językiem potrzeb. Potrzeby zwykle pozostają niezaspokojone, ale przecież rozbudzone.

W WO nr 43, jest duży artykuł o reklamie skierowanej do jednostek, które reklamy uwielbiają czyli naszych dzieci. Zastanawiam się, ile w tym złego, a ile dobrego i jak się przed tym bronić? No cóż, kiedy nie możemy sobie pozwolić na zakup coraz to nowszych, piękniejszych, bardziej na czasie reklamowanych produktów, to reklama swoje, a życie swoje. Myślę, że my rodzice mamy też inny problem, sami dajemy zapędzić się w tzw. kozi róg. Z racji pisania bloga, z ciekawością a czasem i zazdrością zaglądam na blogi innych mam, gdzie dzieci ubrane w najmodniejsze ciuchy za grubą kasę spacerują po jesiennych ścieżkach. Lub bawią się super ekologicznie wykonaną zabawką, którą każdy czytający może zakupić i tu adres sklepu, a kurteczkę czy poduszeczkę można wygrać w konkursie przez blogerkę ogłoszonym…, reklamodawcom wiadomo o co chodzi, a blogerkom?

Pozdrawiam mamy, świadome tego co kupują i potrzebują.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *