Samodzielna mama, bywa samotna…

Na wstępie książki przeczytałam: ” to jest książka dla kobiet, które są, albo będą samotnymi mamami”, powinnam ją odłożyć i nie zaglądać na kolejne strony, ale zajrzałam, a nawet przeczytałam do końca i bardzo jestem zadowolona.

Pierwszy mój wniosek, już po kilku rozdziałach, był taki, że gdyby mamy, kobiety, żony, dojrzewały do decyzji o rozstaniu, gdyby już stanęły pod ścianą, bo nie mają pomysłu, co zrobić, żeby było lepiej? To rozmowy odbyte w książce ze specjalistami takimi jak Dorota Bzinkowska-psychiatra, Jędrzej Kosewski-psycholog, Tatiana Mindewicz-Puacz-psychoterapeuta, Tamara Pocent-pedagpg, mediatorka, Joanna Salbert-psycholożka, psychoterapeuta i wielu innych, mogą okazać się światełkiem w tunelu… I dobrze byłoby za tym światełkiem podążyć!

Zacznijmy od normalnej sprawy, specjaliści uważają, że kryzys w związku jest naturalną, normalną koleją rzeczy. Faktycznie rodzina to twór niezwykle żywotny, wspólne mieszkanie, finanse, porządki, kolejne dzieci, zmiany pracy, miejsca zamieszkania itd. dużo tego i wartko strumień rodzinny płynie. I zawsze wiąże się z różnymi trudnościami i wyzwaniami, rodzina przechodzi zmiany, a my różnie sobie z tymi zmianami radzimy, normalna sprawa.

Znacznie trudniej jest, kiedy w małżeństwie doszło do zdrady, nie chcę tu wchodzić w szczególy, bo każdy inaczej musi poskładać swój świat emocjonalny i fizyczny, dobra wiadomość jest taka, że ok 70% związków po zdradzie i terapi odzyskuje równowagę i rodzina trwa. O tym co ważne, aby przetrwać zmiany i kolejne kryzysy, mówi Wojciech Stefaniak psycholog i terapeuta par:

  • sposób komunikowania się z najbliższymi oraz nasza intencja
  • małżeństwo nie jest związkiem niewolniczym, nie można drugiej osoby zmieniać, wedle swego wyobrażenia – wolność w związku
  • w systemie rodziny, najpierw stajemy się parą, a dopiero później rodziną, powodem do bycia razem powinni być dorośli, nie dzieci. NIE MA DZIECI, KIEDY NIE MA PARY
  • Jesteśmy najlepszym powodem do zadbania o wspólne bycie, dzieci dla których nie raz związek trwa, albo dogorywa, obserwują rodziców i uczą się powielania niezdrowych, a nie raz i okrpnych zachowań..

Dzieci dużo tracą, jeśli rodzina pozostaje w stanie permanentnej wojny, tracą oboje rodziców, skupionych na walce z sobą, tracą poczucie bezpieczeństwa, a jeśli w jakiś sposób zostaną wplątane w rozgrywki między rodzicami, zaczynają myśleć, że mają wpływ na to czy rodzina będzie trwać, czy dojdzie do rozwodu, straszne!

I znów wracamy, do pary, albo i jeszcze wcześniej, do tego kim byliśmy przed ślubem? Jak dbaliśmy o siebie? i czy wciąż umiemy o siebie zadbać, o siebie i o swoje dzieci?

I kiedy pojawiają się problemy z dziećmi, bo i szybko się pojawiają, to raczej od początku wiadomo, że to z całą rodziną jest coś nie tak. Rodzina to system, dziecko jest jego częścią i dlatego niepokojące zachowania dzieci to często lampka kontrolna rodziny…,zachowania dziecka są wynikiem czegoś. Czego? to jest wyzwanie i trud…, jak rozmawiać z dziećmi, o tym jakie są i czego potrzebują? A i jeszcze po co się buntują?

Dzieci, żeby się rozwijać, muszą się buntować…, dlatego buntują się w warunkach przyjzanych, kiedy nie brak im troski i zaintersowania. A co dopiero, kiedy rodzice się rozwodzą…, dlatego bardziej niepokoi fakt, że dziecko sie nie buntuje, jest grzeczne, nie sprawia kłopotu, rozsądne, odpowiedzialne ponad wiek, próbuje kontrolować coś nad czym nie ma kontroli, bo przecież nie ma wpływu, na to czy rodzice zaczną się lepiej traktować, czy nie. Ludzie, rodzice są coraz częściej skupieni na sobie, a dzieci przeżywają konflikt lojalności, żyją w rozdwojeniu…, byłoby dobrze, gdyby dorośli lepiej rozumieli, co dzieci w tym wszystkim przeżywają.

Kiedy spojrzy się na tę sytuację z pewnej odległości i perspektywy, trudno nam zaakceptować fakt, że potrafimy taki los naszym dzieciom zgotować…

Polecam rozdział o roli mediatora, nie trzeba mediacji traktować jak ostatniej deski ratunku, przeciwnie ilekroć chcemy wypracować porozumienie dotyczące znalezienia rozwiązania dobrego dla obu stron, można sięgać po mediację. Jest to jedna z dostępnych form pomocy, służy porozumieniu.

Generalnie chodzi o to, żeby nie ukrywać swoich uczuć, żeby pozwalać sobie na ich wyrażanie, nazywanie, dać drugiej osobie i partnerowi i dziecku przestrzeń do przeżywania i informowania o tym najbliższych. Zanim podjęta zostanie decyzja o rozstaniu, rozwodzie, jest setki symptomów, na które można zareagować, i trzeba zareagować!

Jeśli czytacie dalej, to pojawiają się na pewno ważne informacje o alimentach, o rozwodzie bez orzekania o winie, o odzyskiwaniu siebie i zaspakajaniu swoich potrzeb i pasji. Przez rozwód przejść się da i można, po rozwodzie nadal można cieszyć się życiem. Warto jednak wcześniej, zrobić wszystko co się da, dla poszerzenia pola widzenia “odkleić ” się od siebie i dostrzec innych.

Warto też przeczytać książkę “Sama mama” Joanny Szulc wyd. Agora i przekonana jestem, że uda się zapobiec niejednemu rozpadowi małżeństwa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *