Szczęście to…

szczesliwi-rodzice-szczesliwe-dzieci-b-iext34518650Zabieram się do tego wpisu już naprawdę od bardzo dawna, książka przeczytana, przemyślana i tylko czas, czasu mi trzeba…, a może to ja źle czasem gospodaruję, może to moje przekonania wyssane z mlekiem matki, a raczej przyswojone z domu rodzinnego, nie pozwalają mi zostawić sterty prania, lub odkurzacza w spokoju. Bo jak to wygląda, żeby się z obowiązkowych obowiązków matki i gospodyni nie wywiązać? I właśnie o tym jest ostatnia przeczytana książka, którą bardzo polecam, zupełnie inna niż dotychczasowe. Co ciekawe stała na mojej półce od dawien dawna, sięgnęłam po nią, kiedy zamierzałam zapisać się na kurs online: “Zrelaksowana mama”, ponieważ okazało się, że autorką i książki i kursu, jest pani Krystyna Łukawska.

Dlaczego książka tak mi się podoba? Ponieważ jest mi bliska, autorka napisała: “jeśli nie weryfikujemy naszych przekonań, podświadomie przenosimy z pokolenia na pokolenia te same przyzwyczajenia, uprzedzenia, zmartwienia i niepokoje” tak, to jest mi bliskie, od lat pracuję na świadomym decydowaniem co i jak chcę zrobić, jak uwolnić się od wewnętrznego przymusu zrobienia wszystkiego za wszystkich? Jestem pewna, że niejedna z Was i mam i kobiet bez dzieci ma podobnie.

Zwykle mi to nie przeszkadza, co najwyżej usłyszę od męża, że nie umiem odpoczywać. No dobra nie umiem, moja mama też nie umiała, ale za to wszystko mam zrobione, czysto, ugotowane, jedno pranie się suszy, kolejne nastawione, a ja przy żelazku. Przez wiele lat mi to nie przeszkadzało, ale no cóż, chyba się starzeję…, a może za dużo zmian ostatnio w moim życiu i nadążania za tymi zmianami, wiele rzeczy zaczęło mnie przerastać i w obowiązkach domowych i w wychowywaniu dzieci. I dlatego książka “Szczęśliwi rodzice-szczęśliwe dzieci” tak mnie poruszyła, autorka tłumaczy mi, że wszystkie przekonania mogę świadomie weryfikować i zmieniać. Kiedy zmieniam przekonania, wyniesione z domu, mam szansę zacząć postępować zgodnie z własnymi wartościami, zamiast powielać zachowania naszych rodziców (nawet najlepszych). Być sobą, ale nie w myśl zasady: jestem, jaka jestem lecz: jestem taka, jaka chcę być. I tu właśnie chodzi o szczęście…

img_20170106_132057Książka jest dla rodziców myślących, często niezadowolonych z tego jakimi są rodzicami, reflektujących się nad tym w jaki sposób reagują, jak postępują w życiu rodzinnym każdego dnia, dla rodziców chcących podjąć trud pracy nad sobą, i tu co ciekawe, dla mnie najlepsze, wystarczy bazować na tym co mamy, co możemy, kiedy wiemy czego chcemy. Praca na zasobach własnych, kontrolowanie, ale nie ukrywanie uczuć, nauka akceptującego słuchania, nauka realnych oczekiwań wobec innych, nie traktowanie błędów dzieci, jako osobistych porażek. I co zrobić, aby bycie z dzieckiem i wychowywanie nie było poświęceniem, obowiązkiem, a raczej radością. I tu trzeba koniecznie przeczytać cały rozdział o dbaniu o siebie. Bo jak się okazuje, i nie jest to przecież żadne wielkie odkrycie: dopóki nie zadbamy o siebie, będziemy mieć pretensje do innych, że nie dość dbają o nas.

Budowanie bliskości, nauka szacunku, odpowiedzialności, rozbudzanie ciekawości świata i jak wymagać od siebie i dzieci, tego wszystkiego możemy się nauczyć, ja już zaczęłam.

 

 

2 thoughts on “Szczęście to…”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *