Jesteś wszechświatem!

Jesteś wszechświatem, jak każdy z nas, rety co to za hasło?

Choć jakby się tak zastanowić…, to na kogo nie działa pełnia księżyca, może od razu wilkołakiem nie jestem, ale czasem “warczę” zupełnie podobnie 🙂

W sposób zdumiewający jesteśmy związani ze światem i wszystkimi stworzeniami. Na co dzień, prawie się nad tym nie reflektujemy, jednak codziennie w każdej chwili i sekundzie naszego życia, jesteśmy połączeni z tajemniczymi procesami zachodzącymi we wszechświecie. Jakiś przykład?

Pierwszy to: Słońce, największy obiekt w naszym układzie słonecznym i bezpośrednie źródło energii dla niemal wszystkich istot żywych. Każdego dnia “jemy” słońce, pośrednikiem są rośliny, pochłaniają promienie światła i zmieniają w niosące energię składniki chemiczne. Bardzo to ładne, że cała energia w nas w tej chwili pochodzi od roślin, które uzyskały ją z samego słońca, nawet jeśli nie jemy roślin, a np. mięso, to energia pochodzi od roślin, które one wcześniej zjadły.

Drugi to: Woda, łączy nas z wodą pierwotna więź. W niej rozpoczynamy nasze życie. Nasze ciało w jakiś 65 % składa się z wody, ziemskie cząsteczki wody nieustannie przemieszczają się wokół nas. Ciągle zmieniając stan: ciecz-para-lód. Ile wody jest w Twoim ulubionym owocu, np. w arbuzie, albo truskawce?

I jeszcze to pokrewieństwo z całym rodzajem ludzkim, wszyscy ludzie żyjący obecnie na ziemi, są w jakiś sposób spokrewnieni, jak dalecy kuzyni i pod względem anatomicznym rozproszyliśmy się z Afryki. Dla mnie bomba!!!

Jeśli sięgniecie po tę książkę, to jeszcze niejedna “bomba” was czeka. Wiem, że wiele tych informacji, nie będzie zaskoczeniem, ale forma ich przekazania, ilustracje i sposób opowiadania jest piękny. Informacje o tym, jak blisko nam do bananowca? o tym co po nas “pełza” i całe szczęście (że tego nie widzimy)? Bo o tym, że pszczoły trzymają nas przy życiu, to już każde dziecko wie…

Przepiękna książka, cudnie wydana i kolorowa i pełna treści! Ja jestem zachwycona!

Nie znoszę pisać o okazjach, na które nadaje się idealnie jako prezent. Napiszę więc, że bez okazji też można ją bliskiej  młodej, ale  i starszej osobie wręczyć.

 

https://egmont.pl/ART.-Zadziwiajace-zycie.-Dlaczego-kazdy-z-nas-jest-wszechswiatem,6567979,p.html

 

 

Empatyczny bądź!

Czy to jest możliwe? A może w Twoim życiu zupełnie naturalne? Empatia to Twoje drugie ja? I wcale nie będę zaskoczona, jeśli tak uważasz. Ponieważ wszyscy w empatię, czyli zdolność współodczuwania jesteśmy wyposażeni w sposób naturalny.

Jednak po przeczytaniu książki: “Empatia wzmacnia dzieci” Jespera Juula i Hele Jensen, i po przeczytaniu wiersza Ernesta Bryla, który na aktualnej maturze zaprzątał umysły młodych ludzi: “Bądźmy dla siebie bliscy bo nas rozdzielą”, mam potrzebę ogromną podzielić się, własną refleksją.

Wiedza, nabywana w przedszkolu, szkole, gdzie dzieci rozpoczynają metodyczną naukę logicznego myślenia i zbierają doświadczenia, które koniec końców doprowadzą je do dorosłości, jest oczywista i naturalna, żeby nie powiedzieć pożądana! Znacznie trudniej znaleźć miejsce, gdzie dzieci uczą się jak rozumieć drugiego człowieka? jak rozumieć własne uczucia? czym różnią się uczucia empatyczne, od poczucia własnych granic albo zaspakajania własnych potrzeb?

Nasz czas i czas naszych dzieci, to głównie presja bezustanna, byle więcej, byle szybciej, ciągła dyspozycyjność, lęki, cynizm, stres. Trudno tu o autentyczność, poczucie wartości własnego życia, o zdolność do odczuwania własnych uczuć.       I nie chcę narzekać na czasy w których przyszło nam żyć, choć przecież mogłabym….

Jesper Juul w książce w sposób prosty i właściwie oczywisty, pisze o tym, dokąd zmierza Świat: “do perfekcji wykształciliśmy metody krótkoterminowego polepszania standardu życia i rozwoju gospodarczego(…) Nie udaje nam się jednak rozwiązać szeregu problemów, które są kluczowe dla naszych społeczeństw i dla naszego osobistego zdrowia(…) Być może wyjaśnieniem tego stanu rzeczy jest fakt, że rozwijamy tylko dyscypliny naukowe, dla innych zaś rodzajów wiedzy nie mamy szczególnego szacunku i z nich nie korzystamy”.

Dlatego krok w przyszłość to dziś “zwrócenie się w stronę swojego wnętrza”, co przez to rozumie autor, to już musicie sięgnąć po książkę. Dowiecie się też dlaczego potrzebujemy równocześnie odprężenia i zagłębienia się w siebie? To przejdźmy do głównej zasady empatii: “dopóki jesteś czuły na człowieczeństwo w sobie, dopóty będziesz miał prawdziwy kontakt z innymi. Ale gdy stracisz ten kontakt i szacunek dla ludzi, to znajdziesz się na najlepszej drodze, żeby stracić także siebie”. I choć zaczęłam od tego, że każdy z nas ma wrodzoną zdolność, do odczuwania tego, co czują inni, to doświadczenie pokazuje, iż nie rośnie ona sama z siebie jak włosy czy paznokcie;)

I tu kłania się nisko nasza praca, ludzi dorosłych, dojrzałych, którzy nie pójdą utartą ścieżką, gdzie o rozwoju, myśli się zwykle w sensie zewnętrznym. Czas na skupienie uwagi, pracy, wysiłku i ukierunkowanie siebie i naszych dzieci na rozwoju wewnętrznym, który można precyzyjnie zdefiniować i wypracować. Rozumienie samego siebie i innych oraz zdolność do odpowiedniego reagowania na otaczający świat – tego wszystkiego można się wyuczyć i ja się z panem Juulem zgadzam!

Jest jeszcze kwestia braku wspólnych wartości i norm we współczesnym świecie, potencjał indywidualnej wolności jeszcze nigdy nie był tak duży, i właśnie z tego powodu trzeba więcej uwagi poświęcić odpowiedzialności osobistej każdego z nas, chodzi tu głownie o odpowiedzialność w relacjach z innymi. Myślę, że to jest bardzo trudne, kiedy znane nam wszystkim hasło Jurka Owsiaka: “róbta co chceta” jest już nie aktualne. Większość ludzi może dosłownie “robić to co im się żywnie podoba”, nie licząc się z moralnymi i finansowymi ograniczeniami. I jak tu znaleźć równowagę?  Jako człowiek, jako rodzic…, jak wznieść się ponad osobiste cele? jak rozwijać w sobie empatię, kontaktując się ze swoim sercem, ciałem, które tak nas zwodzi…

Duża część książki to praktyczne rady i opis ćwiczeń, jak poczuć serce, ciało, pooddychać świadomie, uświadomić sobie własną kreatywność. Jest też ostrzeżenie, przed byciem rodzicem, który nie wspiera, tylko robi za dziecko!

Empatię można ćwiczyć! Także powodzenia i do roboty…

http://wydawnictwomind.pl/empatia/

 

 

 

 

Kuchenne NIE rewolucje

Choć może i rewolucje, w końcu od grudnia ubiegłego roku, zarządziłam nie lada zmiany. A właściwie jedną zasadniczą zmianę w naszym jadłospisie, koniec z jedzeniem mięsa!

Rodzina zachwycona wcale nie była, a z czasem jest tylko gorzej, bo kochają mięso, a matka nie podaje! A ja się zbuntowałam, uważam, że jemy mięsa za dużo, że owszem łatwiej zrobić posiłek dla całej rodziny, gdzie będzie mięso, ale czy mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że dobrze się odżywiamy?

Wprowadzając tę zmianę, utrudniłam sobie życie zdecydowanie, znacznie więcej czasu i energii muszę poświęcić na poszukiwanie alternatywnych przepisów, treściwych, a jednocześnie smacznych, dobrze prezentujących się na talerzu, świetnie pachnących i równie dobrych, tylko czemu nie wszystkim smakuje?

Przyzwyczajeni jesteśmy do pewnych smaków od lat, naprawdę trudno wprowadzić zmianę i w niej wytrwać, szukam pomocy w książkach kulinarnych i na stronach najróżniejszych blogerów, kucharzy, którzy preferują kuchnię bez mięsa. Nie znam ani zbyt wielu, ani za dobrze, jeśli macie jakieś sprawdzone przepisy, czy strony z prostymi przepisami na dania bez mięsa poproszę o pomoc!

Mogę się tylko pochwalić, że nauczyłam się już robić flaki z boczniaków, jarski bigos, czy jarską grochówkę…, polecam!

Z pomocą przychodzą mi książki wydawnictwa Egmont, obie zawierają przepisy zarówno jarskie, jak i “pełnokrwiste”, czyli mięsne. Nadają się więc dla każdego smakosza, przy tym są przepięknie wydane, bogato ilustrowane, napisane w sposób prosty, a gotowanie na podstawie przedstawionych tam przepisów nie sprawiło mi większych trudności, myślę, że Wam też.  Zachęcam!

1. “ABC gotowania 3”, pani Mariety Mareckiej

https://egmont.pl/ABC-gotowania-3,3753993,p.html

 

 

 

 

 

 

2. “Polska nasza kuchnia w nowej odsłonie”, pani Zuzy Zak

https://egmont.pl/Polska.-Nasza-kuchnia-w-nowej-odslonie,4310029,p.html

,

Dobra wiadomość jest taka, że tytuł “Polska nasza kuchnia w nowej odsłonie” jest do:

wygrania w konkursie, wystarczy podać przepis na Wasze ulubione danie (preferowane jest to bez mięsa), na przepisy czekam od dziś tj. 20.02.2018 do 28.02.2018

Wysyłką zajmie się organizator konkursu: wydawnictwo EGMONT, zapraszam i czekam na przepisy!!!

 

 

KONKURS ZIMOWY

Jest taki czas, kiedy z przyjemnością oddajemy się siedzeniu w domu, czytaniu, gotowaniu, gapieniu się na filmy, czy seriale, lub też rozwijamy się towarzysko i spotykamy się z przyjaciółmi. Kiedy zimno za oknem, kiedy pada deszcz, czy śnieg…, no dobra, kiedy pada śnieg, to jest szansa, na wyjście, nie z przymusu, czy konieczności, a dla przyjemności. Tyle tylko, że śniegu brak, jeśli coś pada to tylko przez chwile wygląda jak zima, później jest już tylko plucha i kałuże.

Taki czas właśnie nadszedł, ja z przyjemnością spędzę go z rodziną i książką, tylko warunki mam takie, że za długo to się nie da! Energia nasze dzieci roznosi, dlatego konieczność zachodzi zorganizowania się i wspólnego zagospodarowania czasu. Szczególnie, kiedy jest to czas wolny, czyli ferie zimowe, u nas od dziś, czas start!

Dziś szukaliśmy zimy (czytaj śniegu!) w naszej okolicy, mamy to szczęście, że znaleźliśmy i śnieg i miejsce na saneczkowanie już 20 km od domu, nie każdy ma tak blisko góry. Co więc robić? Najbardziej lubimy grać w gry planszowe, ostatnio prym wiedzie “5 sekund”, trochę się uczymy, trochę wygłupiamy, trochę i kłócimy. Co jeszcze można robić? Mam kilka propozycji :

a dokładnie trzy, pierwszy tytuł, który pozwoli dobrze i twórczo wykorzystać czas Wasz i dzieci to:

Reprint popularnej na początku XX wieku książki Co? Jak? Napisać? pozwoli rozwinąć talenty pięknego pisania, dzięki łatwym metodom opracowanym przez profesjonalistów. Do książki  dokupić można osobny zeszyt ćwiczeń, który pozwoli sprawdzić w praktyce, jak pięknie pisać zgodnie z opisanymi w książkach założeniami. Można poćwiczyć rękę i zaangażować w to zadanie dzieci, niechętne do pisania coraz bardziej.

Kolejne dwie propozycje, były już prze ze mnie opisane jakiś czas temu, zachwycałam się kolorystyką tych tytułów i pięknym wzornictwem, moim ulubionym:

Ciekawym sposobem spędzenia wolnego czasu są również różnorodne zagadki. Który maluch nie lubi zagadek? Tak jak ART Egmont zagadek nie prezentował wcześniej nikt – przepięknie ilustrowane przez Marianne Oklejak w folkowym wydaniu Cuda niewidy. Zagadki dla młodszych i starszych pobudzają nie tylko umysł, ale też wrażliwość estetyczną. Mogą być też ciekawym wstępem do rozmowy o polskiej kulturze ludowej – w której pomocne będą Cuda wianki. Polski folklor dla młodszych i starszych. Przepięknie zilustrowane zwyczaje i elementy kultury ludowej poszerzą wiedzę i zachwycą oko.

http://www.dzieci-smieci.pl/cuda-niewidy-przedsmak-wakacji/

http://www.dzieci-smieci.pl/folklor-nasz-powszedni/

 

 

Wszystkie trzy tytuły są do wzięcia, wystarczy w kilku słowach napisać, jak Wy lubicie spędzać czas, kiedy niekoniecznie pogoda Wam sprzyja. Zapraszam do zaznaczenia, który z wymienionych tytułów Was interesuje.

Na odpowiedzi czekam od dziś 15.01 do 21.01, nagrody wyśle sponsor i organizator konkursu, czyli wydawnictwo  Egmont. 

A wszystkich chętnych, zapraszam na stronę, gdzie znajdziecie także inne tytuły, które pozwolą spędzić czas twórczo i kreatywnie, nie tylko podczas ferii zimowych. Dobra wiadomość jest taka, że można skorzystać z atrakcyjnego rabatu (-30%) podaję hasło, uprawniające do promocji: artblog

https://egmont.pl/seria/ART,s,625756

Książki, nie tylko dla dzieci!

Zostałam ostatnio wyróżniona przez magazyn “Książki magazyn do czytania”, jako, że książki stanowią dużą część mojej przestrzeni i w głowie i w mieszkaniu, bardzo się ucieszyłam.

Pracując w księgarni, miałam dostęp do magazynu “Książki” , ułatwiał  mi poruszanie się po rynku księgarskim, poszukiwanie nowości w literaturze wymagającej, ale i takiej, którą chętnie czyta się, li tylko dla rozrywki, czystej przyjemności, bez wysiłku.

I faktycznie magazyn “Książki”, był mi pomocny. Odkąd jednak nie mam zawodowej styczności z książkami, widzę jak nie raz i  nie dwa, trudno wyłowić z setek książek na półkach księgarskich, czy internetowych, tego co ja chciałabym przeczytać, tego co mnie konkretnie zainteresuje. Owszem, pomocne jest posiadanie FB i bycie uczestnikiem w grupach ludzi czytających i dzielących się własnym zachwytem. Niestety w moim wypadku doprowadziło to kilka razy do zakupu i przeczytania (choć nie zawsze do końca) kilku bardzo nietrafionych tytułów.

No cóż, faktycznie brak mi tak zwanego “łatwego” dostępu do książek, choć absolutnie nie brak mi pracy w handlu. Trudno wyłowić książki wartościowe, dobre, i warte ceny i kupienia na podstawie wyglądu okładki, czy kilku zdań tam zapisanych. Tytułów, które mnie rozczarowały absolutnie nie podam, bo to sprawa niezwykle indywidualna, a zanim je kupiłam, przeczytałam dziesiątki komentarzy, jaka to super książka!!!

Oczywiście można pojechać na targi książek, najbliżej mamy do Wrocławia i w roku 2016 i 2017 byliśmy! ale to wciąż za mało, żeby wyrobić sobie szybkie zdanie co przeczytam, nad jakim tytułem spędzę kilka godzin, dni, tygodni swojego życia. Mam pracę, mam dom i trójkę angażujących dzieci (męża też mam, całkiem fajnego) nie mogę sobie pozwolić na nietrafione tytuły. Gdzie szukać pomocy?

Oczywiście mogę i pozwalam sobie czasem na przeczytanie książki tzw. “nietrafionej”, chciałabym jednak nie mieć za często, dysonansu po lekturowego, nie mówiąc już o po zakupowym 😉

I tak prowadzona za rękę przez “Książki, magazyn do czytania” zakupiłam jeszcze na końcówce roku kilka tytułów:

dla dzieci:

“Joe sam w domu” Joanna Nadin (jesteśmy w trakcie czytania),

 

po wizycie na targach książek we Wrocławiu zaopatrzyłam się jeszcze w kilka innych książek dla dzieci np. “Duszan” Antoniny Todorović wyd. Tadam, czy “Jak wytresować Cthulhu” Macieja Jasińskiego, tegoż samego wydawnictwa.

Zrobiłam też zapasy dla siebie, nie będę wymieniać bo się wyda…, ale zdjęcie zamieszczę!

Ostatnie książki zakupiłam już sugerując się albo autorem, którego znam i chcę nadal czytać, albo dobrą recenzją właśnie w magazynie “Książki” zapisaną. Jest jeszcze kilka źródełek, gdzie zasięgam opinii, o tym co warto przeczytać, polecam:

https://czytamrecenzuje.pl/

http://www.czytambolubie.com/

http://www.calapolskaczytadzieciom.pl/

no i oczywiście

 

 

 

 

 

Syla bora to rium – o tym, czym jest komunikacja?

Rewelacja! Ta książka, to rewelacja, po pierwsze jest pięknie wydana, pięknie ilustrowana i do tego niesie niezwykłą treść…, pewnie, nie każdy się ze mną zgodzi, że ta treść jeszcze ma znaczenie,  postaram się jednak udowodnić, że jest inaczej…

Książka skierowana jest do młodego erudyty, czyli do kogo? Trudno powiedzieć, ja mam za małe dzieci, żeby dla przyjemności, czy z ciekawości szukały wyjaśnienia i definicji słowa np. “reperkusja”, udaje mi się jednak pracować z młodzieżą prawie, prawie dorosłą w sensie osiemnastoletnią i przyglądam się z ciekawością, z jakim dorobkiem kulturalnym i zasobem wychodzą z domu i wchodzą w świat dorosłych.

I możecie sobie wyobrazić moje zaskoczenie, i nie ukrywam także rozbawienie, kiedy robimy ćwiczenia, w których książka “Sylaboratorium” jest mi pomocna. Pracujemy np. w dwóch grupach, każda dostaje na kartkach dwa słowa, mało popularne i prawie już nie używane i ma za zadanie stworzyć definicję i tak ją przedstawić drugiej grupie aby ta zgadła, jakie to za słowo? Zabawa trwa, grupa wysila się w podpowiadaniu o jakie słowo im chodzi, i tu rzecz dotyczy: sprzątania, ogromnego bałaganu, nieporządku, strasznego wprost “syfu”, sama robię się ciekawa o jakie słowo grupie chodzi? w końcu, kiedy już nie ma pomysłów o jakie słowo chodziło, odkrywamy kartkę i dowiadujemy się, że to “mezalians”…

Albo inne słowo, definicja wypracowana przez młodzież kręci się wokół ptaka, bo to na pewno jakiś ptak jest, no faktycznie koniec, końców okazuje się, że to słowo “młokos” na myśli mieli…

Nie, bynajmniej nie śmieję się z młodzieży, przeciwnie dobrze się z nimi bawię to raz, a dwa kolejny już raz zadaję sobie pytanie, czy ta wiedza, co znaczą owe słowa, jest ważna? czy się nam przydaje, i do czego nam to jest potrzebne? Jesteśmy uzależnienie od technologi, przez co rzadziej kontaktujemy się bezpośrednio z drugim człowiekiem, rzadziej ze sobą rozmawiamy, rzadziej budujemy bliskie relacje, poznajemy się, opowiadamy o sobie prawdziwie i szczerze, coraz mniej nas w nas… Niestety coraz mniej też czytamy, a nawet jeśli, to jet to literatura na wskroś współczesna.

Naprawdę, staram się dobierać dzieciom do wspólnego czytania, książki i mądre i ciekawe, zwracam uwagę na autora i wydawnictwo. Możecie więc wyobrazić sobie moje zdziwienie po pasjonującej  lekturze np. Basi, poznaliśmy historię innej Basieńki, sprzed wielu lat. Przeczytałam z dziewczynkami “Awanturę o Basię” i normalnie czapki z głów, jaka to jest trudna lektura, jakie tam są słowa, trzeba było sprawdzać w słowniku, ale nasze dzieci, już wiedzą kto to jest “młokos”, i, wiedzą też, że lektura książki nie zawsze jest li tylko pasjonująca, ciekawa, ale i wymagająca: uwagi, skupienia, czy sprawdzenia w słowniku co autor na myśli miał?

Po co czytać “Sylaboratorium” ? na to pytanie, odpowie prof. Bralczyk: “żeby wiedzieć”! tylko tyle i aż tyle…

https://egmont.pl/Sylaboratorium,3322884,p.html