Jak pokochać warzywa?

Czy wiesz jakich roślin uprawia się najwięcej na Świecie? Popularna dwunastka to: ziemniak, batat, sorgo, soja, trzcina cukrowa, kukurydza, ryż jęczmień, burak cukrowy, pszenica, banan, maniok.

Zanim odkryto możliwość uprawy roślin, jadano tylko to co rosło dziko. Rozwój rolnictwa zapoczątkował możliwość zmian w uprawianych roślinach. Ludzie zmieniali (i nadal to robią) niektóre cechy roślin, by łatwiej i szybciej je uprawiać.

A wiecie jakie jest miejsce pochodzenia popularnych dziś roślin? np. dyna pochodzi z Ameryki Północnej, poziomka z Ameryki Południowej a brzoskwinia z Chin.

W książce: “Dlaczego jemy rośliny?” przeczytacie o krzyżowaniu i obserwacji roślin, o ochronie różnorodności. I o tym, jak dobrze jeść warzywa, choć człowiek ingeruje we wszystko i poprawia naturę.

Być może ta książka zachęci Was do samodzielnego zasadzenia i wyhodowania rośliny w doniczce, na balkonie lub w ogródku u babci. To jest wyzwanie, cierpliwie czekać na wzrost, a później zjeść owoc pracy własnych rąk.

Można zacząć od zasiania rzeżuchy, na pewno wyrośnie, choć nie każdemu smakuje 😉

To ciekawa pozycja na pewno edukacyjna i dla dzieci atrakcyjna, Jest pięknie ilustrowana i napisana w sposób zabawny, do tego mnóstwo w niej ciekawostek.

Pamiętajcie warzywa są najlepszą alternatywą dla mięsa i jest w nich wszystko czego potrzebujemy do zdrowego życia i dorastania, jak nie wierzysz spójrz na słonia, antylopę czy goryla. Smacznego!

https://egmont.pl/Dlaczego-jemy-rosliny-Sekrety-owocow-warzyw-i-zboz.-Akademia-madrego-dziecka.-Chce-wiedziec,63369224,p.html

Kiedy złość szkodzi i komu?

Przemoc, agresja, gniew, bójki… tak zaczyna się ta książka, są nawet takie słowa: “generał wysyła oddziały na wojnę…” Temat bardzo na czasie, choć wcale nie nowy przecież. Agresja słowna i fizyczna, złość, chęć odwetu, udawadnianie swoich racji i to wszystko głośno, szybko i najlepiej, żeby przeciwnika zabolało. Wszyscy to znamy, doświadczamy i nie chcemy, jest na to sposób, a nawet dwa: zmienić swój sposób myślenia to raz, nauczyć siebie i dzieci radzić sobie ze złością to dwa.

O złości już pisałam nawet kilka razy, dzisiaj skupię się na nauce co z tą złością zrobić, jak pomóc poradzić dzieciom i sobie z tą wielką i potrzebną energią, która jest pod naszą złością ukryta. Pomocna jest i to bardzo, nowa książka wydawnictwa HarperKids “Akceptuję, co czuję. Złość – jak sobie z nią poradzić” autorek Isabelle Filliozat, Virginie Limousin, Eric Veille.

Rozmowy o emocjach są potrzebne, a ostatnio nawet modne. Często mówimy: “złości mnie, gdy Ty…”, tymczasem emocje są moje i tylko ja mam wpływ na to co czuję, jestem odpowiedzialna za swoje życie emocjonalne i za nauczenie dziecka radzenia sobie z jego złością. Jaką złość ma siłę, wie każdy kto zbierał kilkulatka z chodnika, lub podłogi w sklepie…

Gdy się zezłościmy, pozostajemy zagniewani tak długo, jak długo zajmujemy umysł myślami pełnymi gniewu. Przeżywamy gniew, gdy zdarza się to czego nie chcemy, lub gdy nie zdarza się to czego chcemy. Ukrywamy nasze ideały (pragnienia, potrzeby, preferencje, wartości) za słowem „powinność”, jak gdyby istniało jakieś uniwersalne prawo stwierdzające, że wszechświat i ludzie na nim, powinni funkcjonować w zgodzie z naszymi ideałami. Złość daje energię w “ostrym napadzie idealizmu” nie mamy wątpliwości kto jest winny, nie mamy wątpliwości kto ma rację, jesteśmy perswazyjni – dostajemy co chcemy. Pojawia się często „święte oburzenie” wiem, jak być powinno, a jak nie powinno.

Jak nie mylić złości z przemocą i jak czerpać wiedzę o sobie z przeżywanej złości? tego nauczycie dzieci po zapoznaniu się z tą książką. Autorki podają narzędzia i uczą jak złości towarzyszyć, jak ją przyjmować i opisywać słowami. Co zrobić z energią w ciele którą złość wyzwala i w końcu jak wspólnie szukać rozwiązania problemu. Sam fakt, że jesteśmy otwarci na emocje dziecka, daje mu ważne narzędzia na przyszłość. Każde pojawienie się złości możemy wykorzystać jako okazję do rozwijania inteligencji emocjonalnej.

Egmonthttps://egmont.pl/Zlosc-jak-sobie-z-nia-poradzic.-Akceptuje-co-czuje,63369218,p.html

Kto chce być sobą?

Tak do końca, to nie wiem czego chce świat, wiem za to jak dobrze, że wszyscy się pięknie różnimy. I o tym jest ta wspaniale wydana książka autorki Joanny Gaines, ilustrowana przez Julianna Swaney.

Większość z nas zna cztery podstawowe typy osobowości. Jeden jest typowym cholerykiem, który lubi zarządzać innymi, inny sangwinikiem, nie wyobrażającym sobie, ani chwili bez towarzystwa.

Akceptujemy odmienność w wyglądzie, sposobie bycia i działania innych ludzi. Jak ważne jest bycie kreatywnym, elastycznym, odważnym, pełnym pasji i zabawy…tego właśnie możemy uczyć się od dzieci.

Szukanie własnej ścieżki, pomysłów, wykorzystywanie zasobów i słuchanie intuicji, tego wszystkiego nie trzeba się szczególnie uczyć.

Bardzo dobrze czyta się tę krótką książkę, która uczy akceptacji dla odmienności w naszym sposobie myślenia, działania, planowania lub jego braku. Ilustracje są wartością dodaną do treści, albo na odwrót, to już pozostawiam czytelnikom, w końcu każdy będąc innym, pozostaje sobą.

https://egmont.pl/Swiat-chce-bys-byl-soba,58077205,p.html

Samoregulacja czy samokontrola?

Słowem wstępu napiszę, że zdolność radzenia sobie ze stresem to dobra i przydatna umiejętność, skoro stresorem jest każdy bodziec, który wywołuje pewną reakcję wewnętrznych układów człowieka. Stresor wywołuje napięcie, na które organizm reaguje zużywając energię, po zużyciu energii następuje potrzeba regeneracji. I tu pojawia się samoregulacja, czyli umiejętność zarządzania napięciem i energią.

Taką przystępną i obrazową definicję znalazłam w książce pani Agnieszki Stążki-Gawrysiak: ” Self – Regulation, nie ma niegrzecznych dzieci” pozycja skierowana jest do rodziców dzieci przedszkolnych. Ja przeczytałam ją jednym tchem, czcionka jest bardzo przyjazna 🙂 A tak naprawdę to świetny pomysł, żeby najpierw opowiedzieć historię, która dla niemal każdego rodzica będzie znajoma, a później przyjrzeć się sytuacji z meta poziomu, w kolejnym rozdziale “dla dorosłego”.

Przeczytacie tu o swoim życiu, bo kto nie miał trudnej sytuacji o poranku, kiedy wszyscy się spieszą, a dziecko nie chce iść do przedszkola. Albo o wyczekiwanych spotkaniach z przyjaciółmi, które różnie się kończą, o lękach i strachu, jedzeniu lub niejedzeniu. O wszystkich tych trudnych sytuacjach, kiedy dziecku kończy się “paliwo”, a dorosły zwykle nie pomaga.

Mam to szczęście, że skończyłam cykl warsztatów “Szkoła dla rodziców i wychowawców”, tematyka książki przepięknie koresponduje z tym, czego rodzice uczą się w czasie tych spotkań. Czytając “Self-Regulation” miałam poczucie, ze mówimy z autorką tym samym językiem.

Jeśli przeczytacie uważnie i poobserwujecie siebie i swoje dzieci na pewno możecie nauczyć się w jaki sposób reagować na trudne zachowania dziecka. Wyzwaniem jest zmiana optyki, ponieważ kiedy jesteśmy w tym samym czasie co nasze dzieci obciążeni stresem, zwyczajnie skupiamy się na sobie i realizacji własnych potrzeb. Dlatego jesteśmy zobowiązani do zadbania o swoją samoregulację np. korzystając ze wsparcia życzliwych, spokojnych przyjaciół, znajomych. Możemy z czystym sumieniem spędzać czas bez dzieci 😉 Dbając o swoje granice, rodzic modeluje podobną postawę u dziecka – uczy je poprzez własne działanie.

Kiedy dziecko jest w trudnych emocjach, nie warto zastanawiać się nad tym, co wypada, lub nie. Jak zareagują postronni obserwatorzy, co się powinno, lub nie powinno zrobić. Rodzic może skupić się na tym, żeby pomóc. Autorka zaleca kontenerowanie (przyjmowanie na siebie) i odzwierciedlanie (odczytanie i nazwanie) emocji. Bycie dla dziecka lustrem w jego emocjach, jest najlepszym i tak naprawdę najprostszym, co może zrobić mama lub tato. Lustro nie ocenia, nie krytykuje, nie zaprzecza, jedyne co w nim widać to odbicie. Taki “lustrzany” rodzic jest największym wsparciem, bo widzi i rozumie, bez zadawania pytań i złoszczenia się. Oczywiście czasem pomocne jest odwrócenie uwagi dziecka od tego co trudne. Jednak zgadzam się z autorką, że absolutnie nie powinna to być podstawowa metoda reagowania na dziecięce emocje. Należy pozwolić tym emocjom wybrzmieć!

Do mnie w temacie trudnych emocji dziecka przemawia jeszcze przykład dr Haima G. Ginotta opisany w książce “Między rodzicami, a dziećmi” (gorąco polecam ten tytuł). Jest tam mowa o tym, że silne emocje nie znikają, kiedy się je zaneguje, można je złagodzić, kiedy słuchacz je zaakceptuje i okaże dziecku zrozumienie i współczucie. Rodzic może być dla emocjonalnej fali dziecka skałą, od której owa fala się odbije i wróci do dziecka z jeszcze większą siłą, ale może być i plażą po której fala emocji się rozleje i spokojnie wróci do dziecka. Naprawdę można plażować z dziećmi o każdej porze roku i bez wychodzenia z domu.

Oprócz kontenerowania i lustrzanego odbicia dla emocji dziecka, świetnie działa fantazjowanie, w wielu sytuacjach dziecko wyobrażając sobie, że jego pragnienie zostaje spełnione, czuje się pokrzepione i ma poczucie, że jest zrozumiane. Jako wartość dodana uczymy nasze dzieci odpowiednio korzystać z daru wyobraźni (bo przecież wiecie, że można wyobrażać sobie najczarniejsze scenariusze-zwykle jesteśmy w tym specjalistami), a tu dobrze wyobrażać sobie rzeczy których pragniemy, bez przywiązywania do wyniku.

Jestem zobowiązana pani Agnieszce za tę książkę, tak przystępnie i ciekawie opisuje zachowania dzieci i ich rodziców, wzorcowo ucząc nas jak radzić sobie z brakiem “paliwa” u siebie i dziecka i skąd to “paliwo” brać. Bardzo polecam, po przeczytaniu nie będziecie mieć wątpliwości, że nie ma niegrzecznych dzieci.

https://www.wydawnictwoznak.pl/ksiazka/Self-Regulation-Nie-ma-niegrzecznych-dzieci/9637

Sentymentalnie z rodziną Borejków

Sentymentalnie i od kuchni opowiedziana historia, o pisaniu 23 książek, o zwykłym, prostym, a zarazem pięknym życiu rodziny Borejków. 
Nie pamiętam ile miałam lat, kiedy zaczęła się moja znajomość z Borejkami, za to pamiętam, że zaczęła się od "Idy sierpniowej" i bardzo szybko się zakochałam.  Marzyła mi się taka przyjaciółka pełna życia, błyskotliwa, odważna i ruda. Po Idzie przyszła kolej na wszystkie, na ten czas napisane książki pani Małgorzaty Musierowicz, przepadłam.... Kolejne tytuły pojawiały się szybko, raz chyba nawet musiałam kupować jakąś gazetę co tydzień w kiosku i kompletować kolejne tytuły.
Kiedy urodziłam córkę, to bezdyskusyjnie spełniło się moje marzenie z wczesnej młodości, miałam Idę w domu. Jeszcze chwila, a będzie ona w wieku tej sierpniowej i nie brak jej błyskotliwości, odwagi, z wyjątkiem tej burzy rudych loków. 
Przez wiele, wiele lat rodzina Borejków towarzyszyła mi, a nie raz w życiu dorosłym, wracały do mnie zabawne sytuacje i bohaterzy Jeżycjady. Koniec końców odeszli w zapomnienie, aż do chwili, gdy w ręce wpadła mi książka  "Na Jowisza! Uzupełniam Jeżycjadę" i kolejną "Na Jowisza! Nadal uzupełniam Jeżycjadę 2" i tu zaczyna się moja podróż sentymentalna. 

Podróż sentymentalna z przewodnikiem po Poznaniu, pani Małgorzata Musierowicz prowadzi nas uliczkami Poznania, opowiada historię kamienic, miejsc, wyjątkowych ludzi. Opisuje historię swojej rodziny, matki, brata, a w tle przemiany społeczne. Dużo historii, fotografii i rysunków samej pani Musierowicz. Dla mnie to podróż prawdziwie sentymentalna, przypomniałam sobie dlaczego tak bardzo kochałam Borejków, jak dobrze czułam się w ich ciasnym mieszkaniu, jak chętnie brałam udział we wszystkich pomysłach ich cudownych dzieci. Bardzo dobry czas, jakbym otworzyła album rodzinny bliskich przyjaciół.

https://egmont.pl/Na-Jowisza-2-Nadal-uzupelniam-Jezycjade,58077207,p.html

Gdzie postawiłam granicę?

Czy wiem w którym miejscu przebiega moja granica, czy jest ona czytelna dla mojego otoczenia? Czy wyrażam ją stanowczo i jasno?

Jeszcze do niedawna moje “nie” i moje “tak” nie brzmiały jednoznacznie, miałam z tym dużą trudność, podobnie jak z wchodzeniem w konflikty, czy to z dziećmi, czy z mężem, czy w ogóle z kimkolwiek. Nauka trwa każdego dnia.

Kilku rzeczy nauczyłam się już:

  1. Rodzimy się bez granic, uczymy się ich w czasie naszego życia
  2. Granica służy mi, kiedy ją stawiam, pozwala chronić to co jest dla mnie ważne, jednocześnie odgradzać się od tego czego nie chcę.
  3. Granica to nie mur, mam drzwi i otwieram je oraz zamykam, granica umożliwia wymianę, pozwala mi brać i oddawać.
  4. Granica jest wystarczająco mocna, aby mnie ochronić przed niebezpieczeństwem.
  5. Moim obowiązkiem jest wykształcić u dziecka zdrowe, mocne ale i elastyczne granice.
  6. Moje granice stanowią o tym kim jestem i co mam. Stanowią o mojej godności.

Kiedy dziecko uczy się od dorosłego? Przez cały czas jesteśmy dla naszych dzieci nauczycielami, czy tego chcemy, czy nie. Nasze postawy, słowa, przekonania, wspólne przeżywanie każdego dnia uczy dzieci jak reagować, jak się zachować, co powiedzieć, na co pozwolić. Jeśli jako dorosły nie posiadasz umiejętności wyznaczania i szanowania granic, nie nauczysz ich dziecka.

Co pomaga dzieciom budować zdrowe granice? na pewno szacunek dorosłego do granic osobistych i do granic dziecka, pomocna jest też przewidywalność rodzica, konsekwencja i pewność w mówieniu zarówno “tak” jak i “nie”. Pewność ta jednak nie naraża dziecko na cierpienie, ani nie łamie jego woli. Komunikat powinien być jasny i zrozumiały i jeśli to możliwe jak najkrótszy.

Metody pomocne dla dzieci przedszkolnych można znaleźć w kolejnej książce z serii “Basia i granice” wyd. Harperkids.

https://harpercollins.pl/aktualnosci_harperkids,36,basia-i-stawianie-granic.html