Jestem w ciągu

Przepadłam na dobre, już dawno tak nie miałam…, bardzo to lubię, tą milczącą nieobecność, choć jestem na wyciągnięcie ręki. Ja lubię, rodzina mniej, mama musi być na zawołanie, dyspozycyjna, żeby znaleźć w lodówce coś dobrego, odgrzać obiad, a może gofry, a już najlepiej to ciasteczka upiecz teraz, natychmiast! Jak te nasze dzieci wymyślają nam zajęcia, szczególnie kiedy mamy poczucie, że już wychodzimy na prostą, pranie zrobione, nawet powieszone, obiad zjedzony, posprzątane i wtedy się zaczyna…

A ja przepadłam, jestem w ciągu zaczytania, mój ulubiony stan. I to nie jest tak, że masz świetny kryminał, który trzyma Cię w napięciu, brak tu pośpiechu wynikającego z potrzeby dowiedzenia się, co dalej, kto zawinił, kto zabił?

Nie, to zupełnie inny rodzaj zaczytania, przyjemność obcowania ze słowem, z niespieszną historią, a raczej sztuką opowiedzenia tej historii. Miałam tak kilka razy, że treść choć ciekawa, umykała uwadze, bo słowa, język był ciekawszy, a raczej piękniejszy, przeżywałam to przy książkach: Karen Blixen, Trumana Capote, Rilke w biografii Augusta Rodina. Ogromną przyjemność mam z czytania Elżbiety Cherezińskiej i obcowania z jej językiem literackim.

A od dwóch tygodni jestem w ciągu z książkami pani Hanny Kowalewskiej, ileż ja mam przyjemności z tej nieobecności w życiu, które się toczy obok mnie, polecam stan zaczytania i obcowania z pięknym językiem, historia z książek ciekawa, ale sposób opowiadania…, absolutnie nie mam śmiałości silić się na recenzję, czy nawet krótki opis książek, trzeba czasu, żeby z nimi obcować, czego wszystkim paniom, matkom, bakom życzę. I jeszcze jedno, proszę nie sugerować się okładką…

http://hannakowalewska.pl/

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *