Często szczęśliwe mamy piszą o tym, ile kosztuje szczęśliwe macierzyństwo…, najczęściej jest to zimna kawa, dojadanie po dzieciach, albo jedzenie zimnego obiadu do tego brak czasu, wieczny bałagan i zaległości w obowiązkach domowych. Ale co tam…, miłość dziecka, radość z macierzyństwa, pierwszy uśmiech, pierwsze słowa, samodzielne pierwsze kroki, wynagradzają nam cały trud i czas włożony w wychowanie i macierzyństwo.
Czy na pewno to wystarczy, żeby odpocząć, złapać dystans, zatęsknić za dziećmi, czasem po prostu odsapnąć od „słodkich” obowiązków?
Jak odpoczywacie, zmęczone mamy? Co robicie, kiedy nie goni Was czas, bo na przykład dziecko śpi? Ile z czasu spędzonego w ciągu dnia i nierzadko w nocy zabieracie tylko dla siebie, bez poczucia winy? Ile chciałybyście? Na ile możemy sobie pozwolić na odpoczynek, bo mamy na kim polegać i z kim podzielić się obowiązkami…, no i co zrobimy z tym czasem wolnym, żeby naprawdę skorzystać i złapać oddech?
Jestem świeżo po artykule WO nr 3 (16.01.2016) ”Zbuduj sobie wioskę”, cały artykuł jest rozmową z psycholog Susan Pinker, dla mnie jest bardzo ciekawy, świetny i poparty naukowymi badaniami. Odpoczywamy z Chodakowską, robiąc skalpel i metamorfozę jednocześnie, upocone, zmęczone, bierzemy prysznic z satysfakcją, że dałam radę. Ustalamy dietę ze specjalistą, co jeść, jak często i czego unikać? Idziemy na długi, samotny spacer, czytamy książkę, zamykamy się w łazience i leżymy godzinę w wannie…, wszystko dobrze. Ale po przeczytaniu artykułu mam już wątpliwości, co do korzyści jakie mamy z tego odpoczynku.
Okazuje się, że izolacja szkodzi nam jeszcze bardziej! Nasze dzieci, dziś są małe i może jeszcze nie wiedzą za dużo, ale już dziś pracujemy na naszą i ich przyszłość, to jak spędzamy czas wolny, z kim, w jakim miejscu, ma znaczenie…, badania pokazują, że wszyscy potrzebujemy kontaktów z ludźmi, nawet introwertycy. To taka sama biologiczna potrzeba jak głód czy pragnienie. I nowością jest dla mnie, że wszyscy najbardziej potrzebujemy bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem, żadne nowoczesne urządzenia i przyjaźnie na odległość nie działają, tak jak spotkanie twarzą w twarz. A kobiety aktywne towarzysko, żyją lepiej i dłużej. Oksytocyna – hormon więzi, sprawia, że spotkanie i kontakt z innymi, daje nam przyjemność i poczucie bezpieczeństwa, uczymy się zaufania i oceny, czy chcemy inwestować w tę znajomość. Stawiamy na kontakt osobisty-dosłownie!
Osobiście częściej szukam spokoju i wytchnienia bez towarzystwa, ale teraz się zastanawiam, czy to dobrze, zachęcam mamy i przyszłe mamy oraz tych wszystkich, którzy dzieci nie posiadają: wychodzimy do ludzi! umawiajmy się na plotki, choćby na kilka minut z przyjaciółmi, zagadujmy ludzi, których codziennie spotykamy, sąsiadów, panie w sklepiku na rogu, czy bliźniego w autobusie…, a nasze dzieci niech uczą się od nas, że kontakt z drugim człowiekiem jest naturalny i pozytywny. Uczmy siebie oraz nasze dzieci otwartości, nie izolujmy się!
I jeszcze odpowiedź na pytanie: jakie korzyści ze stadnego życia mają nasze dzieci? Rozwijają kompetencje językowe i odnoszą sukcesy w nauce, to nie czytanie książek najbardziej wpływa na rozwój dzieci, a wspólne jedzenie posiłków. I to jest wiadomość! Domy są coraz większe, każdy ma swój pokój i TV, już nawet nie spotykamy się na wspólnym oglądaniu filmów. Musimy spotykać się przy stole od wczesnego dzieciństwa, oczywiście czytać książki też musimy!
Postawmy sobie cele, że wypoczynek koniecznie, bo jest nam niezbędny dla zdrowego funkcjonowania i bycia jeszcze fajniejszą mamą. Ale niech to będzie bardziej do bliźniego, a niekoniecznie dla siebie samego. Bo docelowo właśnie Ja oraz Ty, na tym skorzystamy.
Bardzo mądry wpis!
Dziękuję,pozdrawiam!!!