Pracowity dzień miałam, z dziewczynkami wysprzątałyśmy pokój na wysoki połysk, wyrzucając dwa wory śmieci, staroci i nikomu już niepotrzebnych rzeczy. Trochę się przy tym spięłam, że żadnych zabawek więcej, i tak to później wyrzucamy bo się nudzą, psują bo o nie nie dbamy.
I tak sprzątałam i się nakręcałam…(jak się nad tym zastanowić to zupełnie jak moja mama). Dalej dzień wyglądał jak to zwykle, ale wieczorem, już przed położeniem dzieci do łóżek okazało się, że zmieniamy plany na jutro, no i oczekiwania stały się źródłem rozczarowań. W złości powiedziałam dużo za dużo i strasznie jestem zła na siebie oczywiście, nie na plany, zmiany, fiksowanie na sprzątanie, tylko na swoją reakcję właśnie. Koniec końców przeprosiłam najbliższych za swój słowotok i głupoty powiedziane w złości i bardzo mi wstyd, że się nie pohamowałam. Doszliśmy do zgody i porozumienia, co prawda już po zachodzie słońca, ale ono o tej porze roku tak wcześnie zachodzi…
A teraz spać nie mogę i tak sobie myślę, po co Ty kobieto czytasz te mądre książki, zdobywasz tę wiedzę,jak sobie radzić w trudnych sytuacjach, czego nie robić, kiedy bywają dni, że wszystko nie tak…, dobrze byłoby prowadzić książkowe życie takie pod linijkę? ale i dobrze przeżywać emocje, które towarzyszą życiu w dużej rodzinie.
Jutro będzie lepiej…
Najcenniejsze co możemy zrobić to uczyć się na własnych błędach, uświadamiać je sobie oraz wprowadzać stopniowo zmiany, co oczywiście wymaga wysiłku oraz cierpliwości. Mierzymy się przecież z własnymi ograniczeniami oraz nawykami, które są często wielopokoleniowym przekazem. Rodzicielstwo to nie konkurs na idealnego rodzica, raczej towarzyszenie dzieciom w ich rozwoju i usamodzielnianiu się. Przecież ostatecznie nie chowamy ich dla siebie tylko dla świata, ta świadomość pozwala zachować zdrowy dystans. A książki zwłaszcza te mądre bardzo proszę, wiedzy nigdy za dużo, fajna mamo!