Wchodzi Ida do kuchni i pyta: “mamo, a wy z tatą rozważaliście aborcję?”, mało nie wpadłam pod stół, i sama nie wiem od czego zacząć przepytywanie mojego dziecka, skąd właśnie takie pytanie?
– aborcję? Ida a Ty wiesz co to znaczy?
– nie do końca, odpowiada Ida
– rozmawialiście o tym w szkole?
– nie, przeczytałam w gazecie, tej Twojej, która leży w łazience…
Od wielu, naprawdę wielu lat czytam sobotni dodatek do Gazety Wyborczej “Wysokie Obcasy” i faktycznie okładka jednego z ostatnich numerów, to trzy poważne panie na różowym tle w koszulkach z napisem: “Aborcja jest ok”. Leży gazeta w łazience, to moja rezolutna 10-latka, przysiadła i przeczytała artykuł, a skoro jest ok, to rodzice pewnie brali ją pod uwagę, a może nadal biorą…
Tym sposobem “droga” Gazeto, sprowokowaliście mnie do rozmowy na temat aborcji, czyli usuwania nie chcianego “płodu”, “dziecka”, “czegoś”. Kiedy już wyjaśniłam o co w aborcji chodzi, Ida zrobiła ogromne oczy i zapytała: “i to jest ok?”
Myślę, że w tym momencie powinnam zakończyć temat, kiedy jako dorośli kłócimy się i “zastanawiamy” i dyskutujemy i walczymy o coś, co wydaje się być jedyne słuszne, ważne i właściwe. Szukając odpowiedzi na to trudne, a może wcale nie trudne pytanie, wystarczy zajrzeć w oczy naszych dzieci i spotkać tam odpowiedź: no, czyje życie jest ważniejsze, moje czy Twoje?
Dziecko prawdę ci powie…
Zawsze!